Jakiś porządek jednak by się przydał. W niektórych miejscach nawet bardzo.
No bo na przykład:
Przykłady mogłabym mnożyć, ale w tym miejscu kładę kres narzekaniu. Jak więc powinno wyglądać miasto, aby nie kłuło w oczy i było otoczeniem estetycznie przyjaznym zarówno dla mieszkańców, jak i turystów?
Po pierwsze - nadzór konserwatora zabytków i/lub plastyka miejskiego nie jest niczym złym. To naprawdę nie są wrogowie publiczni numer jeden (i dwa), dla których jedyną rozrywką jest dręczenie wspólnot mieszkaniowych.
Browar Gdański to naprawdę udana inwestycja. Dobór kolorów i materiałów na najwyższym poziomie (ceny zresztą też...) Wszystko pasuje do historycznej zabudowy starego Wrzeszcza. |
Po drugie - ważna jest wysoka jakość użytych materiałów i docenianie ich naturalnej urody (i barwy - naprawdę nie trzeba malować wszystkiego). Kamień, drewno, cegła, okładzina laminowana, dobry mineralny tynk prezentują się dużo lepiej, niż pstrokaty styropian. Wiem, wiem, najczęściej chodzi o kasę. Ale jednak wartość nieruchomości wzrasta, jeśli nie przypomina ona pudełka połamanych kredek.
Gdańsk. Muzeum II Wojny Światowej. Barwione płyty betonowe idealnie nawiązują do kolorystyki Głównego i Starego Miasta. |
Stal kortenowska i kamień, czyli Europejskie Centrum Solidarności. Jedni je kochają, inni nienawidzą. Ja należę do tej pierwszej grupy. |
Po trzecie - klimat też się liczy. Nie tylko klimat danej dzielnicy, ale ten bardziej ogólny również. Pogoda znaczy się. W naszym zimnym, północnym kraju nie sprawdzą się te same kolory, co w gorących rejonach Włoch czy Hiszpanii. My potrzebujemy jasnych, stonowanych kolorów ziemi, a najlepiej różnych odcieni bieli i szarości (choć są też inne możliwości, jak pokazałam wyżej). Intensywne, ciepłe kolory zostawmy cieplejszym rejonom, gdzie naturalne światło słoneczne jest zupełnie inne.
/ |
Sopot. Złamana biel, a może jasna szarość? Grunt, że w naszym surowym klimacie wygląda przyzwoicie i w słońcu, i w cieniu. |
Rzym. Taki kolor ścian zewnętrznych sprawdza się w ostrym, południowym słońcu. Nawet nie przeszkadzają mi te zabrudzenia - w końcu taki mają klimat. |
Po czwarte - kolor to też roślinność wokół budynku. Jeśli komuś naprawdę nudzi się wśród stonowanych barw, zawsze może założyć sobie ogródek, posadzić rośliny pnące się po ścianie lub wystawić na parapet doniczki z kwiatami.
Od razu weselej. |
Tu, oprócz roślin, akcent kolorystyczny stanowią drzwi. Czerwony ceratowy daszek litościwie pominę... |
Po piąte - budynek jest szary, bury i ponury? A może wystarczy go umyć? Całościowe mycie elewacji to wciąż usługa, z której niewiele wspólnot korzysta, a szkoda.
Umyć, zadbać o zieleń i zaraz będzie inaczej. |
' |
Mycie elewacji w toku, widać nawet efekt "przedtem" (czeka) i "potem" (już umyli). Skoro tak misterną, koronkową konstrukcję da się wyczyścić, to prosty blok mieszkalny tym bardziej. |
A zatem: kolor może być, byle odpowiednio dobrany do otoczenia. Tandetna pstrokacizna i powszechna bylejakość - nie.