czwartek, 13 lutego 2014

KOT W DOMU




 Nie dajcie się nabrać na te piękne oczy. Nie wiecie co ten kot robi w rogu salonu kiedy się obrazi...   fot. Karolina K.M





Całkiem niedawno była taka moda, żeby na zdjęciach wnętrz widoczny był kot.
Śpiący, malowniczo zwinięty w kulkę albo biegnący (pewnie do miski).
Zawsze te obrazki studiowałam z największą uwagą, próbując rozstrzygnąć dylemat:
fotograf przyniósł żywe zwierze czy też atrapę?

Bo raczej małe szanse, żeby ten czworonóg mieszkał w fotografowanym lokalu na stałe.
Jeżeli jednak tak jest w istocie, chciałabym zobaczyć to wnętrze po pół roku...
Takie zestawienie: przed kotem i po kocie. Byłoby zabawnie...
Ale po kolei...
Po co w ogóle to zwierzę na zdjęciach?
W zamyśle dekoratorów "ustawiających" pomieszczenia do sesji fotograficznej kot ma ocieplić wnętrze i nadać mu domowego charakteru.
Domowy charakter?
Jest to oczywiście całkowita fikcja.

W rzeczywistości kot działa jak maszyna do patynowania wnętrz.

Najbardziej sterylne pomieszczenie w krótkim czasie przekształci w ruinę.
Jeżeli macie jakiś zabytkowy mebel, możecie być pewni, że sierściuch właśnie na niego się zaweźmie.
Pogryzie i podrapie. Trochę przypadkowo. A trochę specjalnie. Za karę. Kiedy go wkurzycie.
Perfidne zwierzę bardzo szybko rozpoznaje wartościowe bibeloty i zrzuca je na ziemię.
Zapomnijcie o pokrzepiającym śnie. Pół nocy bedziecie czuwać w napięciu, nasłuchując czy potwór już się wziął za saską porcelanę czy dopiero knuje?

Oczywiście tak się nie da żyć i próbujecie przeciwdziałać.
Wszystko oczywiście nadaremno. Zainwestowane w drapak pieniądze są zmarnowane, bo drański kot na drapaku śpi, w dalszym ciągu demolując fotele. Środki odstraszające do spryskiwania mebli to kpina.
Kiedy mój kot drapał poplamioną tym tłustym świństwem kanapę, wcale nie wyglądał na zbytnio przestraszonego... ale to trudno ocenić. Może w środku był roztrzęsiony...

W ramach przeciwdziałania wandalizmowi, zaczniecie wznosić różne barykady domowej roboty, z prostoduszną nadzieją powstrzymania kota. Jest to działanie bardzo naiwne. Zwierzak potraktuje to ambicjonalnie jako wyzwanie i mimo dużej nadwagi i tak wam udowodni, że ciągle jeszcze ma to "coś".

Cóż wiec zrobić?
1. Zrezygnować z bardzo jasnych podłóg, kanap i foteli. Z bardzo ciemnych zresztą też.
2. Zabytki oddać do przechowania.
3. Dywany schować, bo... no sami wiecie czemu.

Pozostaje na razie odłożyć marzenia o urządzeniu pięknego wnętrza na przyszłość. Zapomnijcie o subtelnych dodatkach i klasycznych meblach.
Taka sytuacja uczy dystansu do rzeczy materialnych oraz godzenia się z nieubłaganym losem.

Jako rekompensatę za doznane krzywdy spotkał was jednak zaszczyt: macie okazję służyć opiekować się tym wyjątkowym i pięknym zwierzęciem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz