czwartek, 20 lutego 2014

MAJSTER RZĄDZI





PROJEKTY SIĘ ZMIENIAJĄ... SZTUKA BUDOWLANA MIETKA JEST WIECZNA.





Na budowie domu występują następujące postacie:

Inwestor.
Architekt.
Konstruktor i inni projektanci branżowi.
Inspektor nadzoru inwestorskiego.
Kierownik budowy.
No i majster. Majster występuje w wielu różnych wariantach. Zdarzają się wybitni fachowcy i partacze. Jak w każdej dziedzinie.
My chcemy opisać jeden konkretny rodzaj. Nazwijmy go roboczo "Mietek".*

Można by zacząć od tego, jakie konkretne obowiązki należą do poszczególnych osób na budowie od strony formalnej, ale byłaby to strata czasu.
I tak o wszystkim decyduje Mietek.
Mietek nie zawraca sobie głowy głupimi przepisami, wiec i my nie traćmy energii.
Bo Mietek na budowie sprawuje władzę absolutną.

Skąd się bierze ta mietkowa władza?
Trochę z zaniedbań pozostałych aktorów spektaklu. Trochę z niewiedzy inwestora, który nie bardzo się orientuje co do kogo na budowie należy. Trochę z faktu, że siłą rzeczy to właśnie Mietek jest najczęściej  pod ręką.
Można by powiedzieć, że Mietek wypełnia sobą pustkę decyzyjną na polskiej budowie.

Lawina nieszczęścia zostaje uruchomiona w momencie, kiedy zestresowany i bezradny Inwestor szuka wokół siebie wsparcia i autorytetu. I znajduje go w Mietku. Bo trzeba przyznać, że Mietek wzbudza zaufanie.
Nigdy nie wiadomo jak Mietek będzie wyglądał, ale załóżmy, że ma szczere słowiańskie oblicze.
Mietek ma spracowane ręce. Mietek układa zbrojenie. Mietek wylewa beton. Znaczy, zna się na rzeczy, prawda?
Mietek jest bardzo pewny siebie. Trzeba zobaczyć minę Mietka, kiedy inwestor pokazuje mu projekt.
Mietek niby nic nie powie. Ale te jego miny i chrząknięcia... panie... te architekty... ja to już takie projekty widział, ech Panie.
Oczywiście, zdruzgotany sugerowaną  jednoznacznie niską przydatnością dokumentacji, inwestor całą nadzieję na przyszłość pokłada od tej pory w Mietku.

Biada jednak tym, co ulegną mietkowemu wdziękowi. Jest to bowiem wdzięk syreni.
Władza Mietka jest absolutna, ale nie jest to niestety absolutyzm oświecony.
Budowa sterowana przez Mietka wcześniej lub później trafi na rafy, bo ani inwestor, ani Mietek nie orientują się jaki jest rzeczywisty zakres mietkowych kompetencji.
Póki to się nie wyjaśni, Mietek jest specjalistą od wszystkiego.

Co z reguły doradza Mietek?
- zmiany technologii:
"- panie, po co tego styropianu tyla, panie..."

- zmiany wysokości  budynku:
 "- szefuniu, dorzuci się dwa pustaczki i poddasze będzie jak malowanie"

- zmiany wysokości posadowienia budynku:
" - parter się podniesie i w piwnicy będzie mieszkanko"

- itp, itd.

Mietek projektu albo nie czyta, albo nie rozumie i buduje to, czego się za młodu nauczył.
Sekretem Mietka jest, że niezależnie od projektu, buduje on ciągle ten sam dom. A w zasadzie taki sam.
Pytanie tylko, czy Wam się ten dom spodoba?


* Podczas pisania posta żaden Mieczysław nie ucierpiał. 
Mamy nadzieję, że podczas czytania też nie ucierpi.
Wszystkich Mieczysławów z góry przepraszamy. Szczególnie tych, którzy są majstrami.

10 komentarzy:

  1. -(|:-{ Mietek emot by J

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe i dowcipne :) oraz niestety prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ich finde die Seite sehr interessant, humorvoll und nützlich! Ich gratuliere euch beiden! :) Monika

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapomnieliście o ważnej rzeczy...a mianowicie Mietek dyskredytuje innych podwykonawców na budowie ;) ...zawsze....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda:) Mietek lubi tak przedstawiać sytuację, że generalnie tragedia i rozpacz.
      Wszystko przed Mietkiem zostało źle zrobione. I tylko Mietek potrafi to naprawić;)

      Usuń
  5. Gdyby nie panowie Mietki 3/4 budyneczków dalej by istniało tylko w waszych głowach:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na początku posta zaznaczyliśmy chodzi nam w tym wpisie wyłącznie o partaczy.
      Dla fachowców zawsze mamy najgłębszy szacunek...
      A po działalności Mietka budynek nadal istnieje tylko w głowie, bo to co powstało, projektu nie przypomina;)

      Usuń
  6. świetnie ujęte :) Proponuję jeszcze bloga w temacie projektantów instalacji. Gdzie można by opisać ironiczny stosunek i wpojoną (chyba na studiach) niechęć do architektów. Często spotykaną i podobną do Mietkowej mentalność wśród tego środowiska. Oporność w myśleniu, zgody na śmiałe i estetyczne rozwiązania. / tutaj dopowiem, że zawsze mnie zastanawiało czy ów projektanci zgodziliby się na realizację niektórych ich pomysłów w swoich domach, biurach /. Ostatecznie brak zrozumienia, że rola arch. nie jest ani łatwa, ani wdzięczna, a częste zmiany w proj. (które ich irytują - słusznie zresztą) nie sa spowodowane kaprysem czy zmianą wizji, tylko często innymi czynnikami (np. inwestor).

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja polecam mieć ograniczone zaufanie do wszelkie rodzaju "fachowców" - również do architektów! Na naszej budowie, gdyby nie przysłowiowy "Mietek" mieszkalibyśmy w suterenie. Architektka zaplanowała poziom 0 od nasłonecznionej strony, gdzie mamy wszystkie okna, 70 cm poniżej pierwotnego poziomu. "Mietek" od początku ostrzegał. My nie słuchaliśmy. Przecież architekt i kierownik budowy nie mogą się mylić! Przyjechała kopara, wylali fundamenty - dopiero wtedy zobaczyliśmy, że w miejscu gdzie mieliśmy mieć mały, ale piękny ogródek powstała gigantyczna skarpa, która podchodziła pod trzy gigantyczne, balkonowe okna. Nooo, ale za to od strony wjazdu, gdzie nie ma, ani pół okna i zaplanowany był tylko podjazd nie było, żadnego podwyższenia i wszystko wyglądało cudownie, a o to jakoś najbardziej postanowiła zadbać Pani architekt i kierownik budowy. Brnęli w to do końca , twierdząc, że wszystko się wyskarpuje (musielibyśmy całą część ogrodową ściąć pod kątem jakichś 30 stopni). Na szczęście nie daliśmy się zwariować i posłuchaliśmy "Mietka".Podwyższyliśmy fundamenty. Efekt? 12 tys. w plecy, ale za to nie mieszkamy w suterenie, a przód domu wcale nie wygląda jak "piramida" przed którą tak przestrzegali nas "fachowcy". Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń