niedziela, 9 października 2016

POLAK NA ZAGRODZIE

Dziś głównie słowo pisane. Kto się z nim zmierzy?

Czytałam kiedyś książkę Piotra Sarzyńskiego pod wzbudzającym wiele emocji tytułem "Wrzask w przestrzeni. Dlaczego w Polsce jest tak brzydko?". Normalnie bałam się ją wyciągać z torby publicznie, bo otoczenie nie reagowało najlepiej. Kilka osób posłało mi wymowne spojrzenia, a koleżanka tonem lekko obrażonym zapytała: ty naprawdę uważasz, że w Polsce jest brzydko??? W autobusie nie śmiałam czytać, bo nie chciałam robić scen.


Dzisiejszy wpis nie dotyczy jednak urody naszego kraju, ale tego, jaki wpływ na nią mają mieszkańcy. Kilka dni temu, na fejsbukowym profilu pewnej społeczności wdałam się w dyskusję z nieznajomym użytkownikiem na temat tego, co "wolnoć (Tomku) w swoim domku". A raczej - na swojej działce. Mój rozmówca uważał, że:

"Zarobił se chłop? (a w sumie czemu nie baba? - pytam ja). To niech se buduje, jak mu się podoba"

A przecież właśnie dlatego, że "se buduje, jak mu się podoba"  nasz kraj wygląda, jak wygląda, prowokując do pisania książek w stylu "Wrzasku w przestrzeni"... 

Napisał również: "(...) lubujemy się w tym, by mówić komuś, jak może urządzać swój dom i teren."
oraz: "Jeżeli ktoś chce mieć domek z wieżyczkami, to niech ma." 

Jeśli "se zarobił", to może zamiast budować kupi sobie mieszkanie (albo i cały budynek) podobny do tego? Będą wieżyczki i kolumny, ale autentyczne, mające ducha przeszłości. Historia - tak, odlana z gipsu tandeta - nie.


Ależ nie śmiem nikomu przemocą urządzać domu. Wnętrze można urządzić dowolnie, w końcu tylko domownicy i zaproszeni goście będą je oglądać. Tu można popuścić wodze fantazji i dowolnie poszaleć. Co do terenu wokół domu - tutaj wolność się kończy tam, gdzie zaczyna się wolność sąsiada. Nie bez powodu uchwalane są plany miejscowe, inwestorzy występują o decyzję o warunkach zabudowy, a w urzędzie mojego miasta powstało nawet stanowisko "plastyka miejskiego", który, odkąd zaczął urzędowanie, skutecznie powstrzymuje miejską pastelozę. Czyli - ktoś nam jednak mówi, jak ma być, dbając o jakość otaczającej nas przestrzeni. Teoretycznie, bo w praktyce bywa oczywiście różnie.

Wiedeń. Mieszkańcy  nie narzekają, że budynki jakieś takie podobne i w ogóle nuda.


W dyskusji pojawił się też głos rozsądku: "W społeczeństwie obowiązuje mnóstwo norm, których - chcemy czy nie chcemy - musimy przestrzegać. Skoro je mamy, to prawdopodobnie wychodzimy na tym koniec końców lepiej, niż gdyby ich nie było." 

oraz głos oburzony: "(...) według jakich kryteriów oceniać, czyj gust jest lepszy od drugiego?!" 

Gdynia. W wyniku dyskusji o gustach oraz działań plastyka miejskiego obie sąsiadujące ze sobą wspólnoty mieszkaniowe mają elewacje w stonowanych barwach.


No właśnie - i normy przestrzenne też są po coś. Działa konserwator zabytków, powstają reportaże, książki (polecam tego autora na przykład), działają rozmaite stowarzyszenia "Miłośników dzielnicy X" czy "Sympatyków ulicy Y", organizowane są konkursy takie jak ten, więc jak najbardziej dyskutuje się o gustach i próbuje wypracować jakiś wspólny front w celu uporządkowania otaczającego nas chaosu.

Gdańsk. Niby zwykłe, powojenne bloki, ale materiał, z którego zostały zbudowane idealnie pasuje do sąsiadującego z nimi Głównego Miasta. Oby tylko konserwator był twardy i nie zgodził się na żadne styropiany.


Rozmówca trochę się zdenerwował, ale na końcu dał emotkę ;), więc chyba nie jest tak źle : "Ja nie mówię o zabytkowych budynkach(...) ja piszę o domach jednorodzinnych, nowych, z własną działką (...) Kij kogo obchodzi co mam w ogródku i czy walnę sobie wieżę, balustrady i kolumny (...)"

No, mnie obchodzi. Nie widzę różnicy między zabytkową, ale paskudnie odnowioną kamienicą, a szpetnym, różowo-fioletowo-zielonym domkiem jednorodzinnym, jeśli miałabym go oglądać codziennie ze swojego tarasu i denerwować się, że obniża wartość mojej i sąsiednich nieruchomości, bo zwyczajnie szpeci okolicę.

Tu właściciel najwyraźniej zrobił, co mu się podobało i pomalował jedną ścianę na różowo. Szkoda tylko, że tę zewnętrzną.



Tak to mniej więcej wyglądało. Nie wiem tylko, czy dyskusja będzie się jeszcze toczyć i dzisiejszy wpis będzie miał dalszy ciąg, czy może już się zakończyła, a ja miałam ostatnie słowo?








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz