Przyjmuję do wiadomości, że niektórzy ludzie nie lubią kotów. Przyjmuję, ale nie rozumiem. Czego tu nie lubić? Wszystkie koty są czyste, ciche, mięciutkie i milutkie. No, prawie wszystkie.
Przeciwnicy powiadają, że koty śmierdzą i roznoszą choroby. Hmmm... Chyba dawno nie jechali autobusem w upał. I nie złapali grypy żołądkowej...
Naprawdę nie rozumiem, jak coś takiego może się nie podobać... |
Nie każdy ma w domu kota (ja na przykład już nie mam), bo nie każdy ma warunki i ochotę na takie towarzystwo oraz potencjalne problemy z tym związane. To akurat rozumiem.
Ale dlaczego pewne osoby nienawidzą kotów, których nie mają? Tych podwórkowych i piwnicznych? Jak dla mnie, miejskie koty mają więcej zalet niż wad.
Ponieważ:
1. Ograniczają populację gryzoni. Moja wspólnota mieszkaniowa zamknęła wszystkie okienka piwniczne, więc okoliczne koty przeniosły się na inne osiedle. Efekt mamy taki:
Ogłoszenie z klatki schodowej. Są szczury, a kota ani jednego, nawet w śmietniku. |
2. Są częścią krajobrazu i dodają mu urody.
Ładnie ubrana pani i korespondujący kolorystycznie kot. |
3. Pilnują domów. A przynajmniej tak im się wydaje.
Nie wejdzie nikt nieupoważniony. |
To spojrzenie... Konkurencja dla tzw. "złego psa". |
Kiedy idzie na polowanie, jest obecny duchem. |
4. Pilnują samochodów.
Strażnik w barwach ochronnych. |
5. Dbają o czystość (głównie swoją, ale zawsze coś).
Ten naturalny wdzięk... |
... i zero skrępowania. |
6. Są wdzięcznym obiektem do fotografowania. W końcu miliony zdjęć w internecie nie mogą się mylić.
Kot rodziców. Model plus size |
Kot teściów. Model over age 15, czyli jakieś 75 lat w przeliczeniu na nasze. Dobrze się trzyma. |
7. Inspirują artystycznie. Na zdjęciu kocia instalacja w Poznaniu (żaden kot nie ucierpiał, wszystko wykonano z tworzyw sztucznych).
Dzielnica Śródka. Niesamowity klimat, no i te koty. Prawdziwych też nie brakowało. |
8. Nie śpią w nocy, aby spać mógł ktoś (nie dotyczy marca).
Nocny pejzaż z kotem. |
No i jak tu ich nie lubić? Oczywiście, populacja kotów powinna być odpowiednio kontrolowana, ale to już temat na zupełnie inny wpis...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz