Ale czasem trafiam na coś, co jest i modne, i jakoś do mnie przemawia. Na przykład towar z importu zwany hygge. Na polskim rynku pojawiło się już kilka książek na ten temat, wprawdzie w zeszłym roku, ale ja czytam dopiero teraz, bo wiecie, odporność na modę i tak dalej...
Czym więc jest hygge?
Gorąca herbata, gorące bułki cynamonowe własnej roboty i coś do poczytania. Robi się bardzo hyggelig. |
Dla Marie hygge to spacery z siostrą, wsłuchiwanie się w szum deszczu, spotkania z przyjaciółmi przy kawie lub winie. Dla pozostałych osób występujących w książce termin ten jest jeszcze czymś innym, bo w gruncie rzeczy każdy tworzy swoją własną definicję. Ale we wszystkich przytoczonych rozmowach przewijają się słowa takie jak rodzina, ciepło, miękkość, przytulność, dom, bliscy, dobre jedzenie.
Nie mamy polskiego odpowiednika tego duńskiego słowa, co wcale nie oznacza, że nie praktykujemy hygge. Ja na pewno to robię i w końcu wiem, jak to zwięźle określić.
Moja wersja hygge:
Do kawy i ciasta w hyggestemning pasuje i kojący widok z okna, i same dekoracje. |
Po rozgrzewającym posiłku - spacer, najlepiej wieczorny, w odpowiednim hyggebelysning. |
Elementy małej architektury podczas
hyggetur wyglądają prawie jak wygodne hyggemøbler :)
|
Architektoniczne detale bardziej przyciągają uwagę, jeśli narzucimy sobie odpowiadające nam hyggetempo. |
Podczas hyggeaften można się duchem przenieść do przeszłości. |
Spacer się skończył, czas na powrót
do domu, wygodny fotel, herbatę i dalszą lekturę, a więc pełne
hjemmehygge.
|
Polecam również: Meik Wiking "Hygge. Klucz do szczęścia".
HYGGEHEJSA!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz