niedziela, 15 stycznia 2017

NIECH SIĘ STANIE HYGGE

Zawsze mi się wydawało, że jestem dość odporna na modę. Nie dla mnie gołe kostki zimą. Albo wąsy solo. Albo pokemony.

Ale czasem trafiam na coś, co jest i modne, i jakoś do mnie przemawia. Na przykład towar z importu zwany hygge. Na polskim rynku pojawiło się już kilka książek na ten temat, wprawdzie w zeszłym roku, ale ja czytam dopiero teraz, bo wiecie, odporność na modę i tak dalej...

Czym więc jest hygge?

Gorąca herbata, gorące bułki cynamonowe własnej roboty i coś do poczytania. Robi się bardzo hyggelig.
Według Marie Tourell Søderberg, autorki książki widocznej na zdjęciu "Hygge przybiera wiele form i postaci - każdy może rozumieć je po swojemu. (...) Dla wielu Duńczyków hygge jest czymś, do czego się dąży. Przypomina kompas, naprowadzający nas na chwile szczęścia, których nie da się kupić, i dzięki temu odnajdujemy magię w codzienności."

Dla Marie hygge to spacery z siostrą, wsłuchiwanie się w szum deszczu, spotkania z przyjaciółmi przy kawie lub winie. Dla pozostałych osób występujących w książce termin ten jest jeszcze czymś innym, bo w gruncie rzeczy każdy tworzy swoją własną definicję. Ale we wszystkich przytoczonych rozmowach przewijają się słowa takie jak rodzina, ciepło, miękkość, przytulność, dom, bliscy, dobre jedzenie.

Nie mamy polskiego odpowiednika tego duńskiego słowa, co wcale nie oznacza, że nie praktykujemy hygge. Ja na pewno to robię i w końcu wiem, jak to zwięźle określić.

Moja wersja hygge:

Lubię wypić dobrą kawę w przytulnej kawiarni i ogólnie spędzić tam trochę czasu. Porozmawiać, zjeść coś słodkiego, popatrzeć na ludzi wokół lub - jak na zdjęciu - na puste, przyjemne wnętrze. Hyggestund.

Do kawy i ciasta w hyggestemning pasuje i kojący widok z okna, i same dekoracje.
Po rozgrzewającym posiłku - spacer, najlepiej wieczorny, w odpowiednim hyggebelysning.
Elementy małej architektury podczas hyggetur wyglądają prawie jak wygodne hyggemøbler :)
Architektoniczne detale bardziej przyciągają uwagę, jeśli narzucimy sobie odpowiadające nam hyggetempo.
Podczas hyggeaften można się duchem przenieść do przeszłości.
Spacer się skończył, czas na powrót do domu, wygodny fotel, herbatę i dalszą lekturę, a więc pełne hjemmehygge.
Przytaczana wyżej książka to lektura na maksymalnie dwie godziny, a wieczór ledwie się zaczął. Na szczęście jestem dobrze zaopatrzona (starocie, no bo wiecie, ta odporność na modę ;)) Zaczynam książkowy hyggebinge.

Wszystkie cytaty pochodzą z książki Marie Tourell Søderberg "Hygge. Duńska sztuka szczęścia", w której znajdują się też wyjaśnienia przytoczonych przeze mnie duńskich słów. Zachęcam do lektury :)

Polecam również: Meik Wiking "Hygge. Klucz do szczęścia".

HYGGEHEJSA!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz