W rzeczywistości bywa różnie. Deweloperzy skłonni są nazwać "apartamentem" nawet skromną kawalerkę, jeśli tylko pozwoli to przyciągnąć potencjalnych kupujących, skuszonych wizją zamieszkania na nowym, prestiżowym osiedlu.
W małym mieszkaniu bywa przytulnie i... ciasno :) |
A tymczasem, jak już kiedyś wspominaliśmy, kluczową kwestią przy zakupie mieszkania jest lokalizacja i sprzedający dobrze o tym wiedzą. Im atrakcyjniejsza okolica, tym wyższa cena, a wymarzony apartament zaczyna rozmiarem przypominać komórkę pod schodami, tyle, że z oknem.
Paradoksalnie jednak, mieszkanie w takim "pudełeczku" może mieć wiele uroku. Przed wprowadzeniem się trzeba zrobić przegląd swoich rzeczy - nieużywane wyrzucić, oddać, sprzedać. Jakie to oczyszczające i odświeżające.
Urządzanie "miniapartamentu" może być interesującym wyzwaniem, jeśli ktoś lubi takie przygody i nie posiada dzieci, zwierząt, imponującego zbioru figurek z porcelany czy kolekcji zabytkowych mebli.
A zatem:
Salon i sypialnia w jednym. Niby razem, ale nie do końca.
Tu dodatkowo jeszcze kuchnia. Wszystko pod ręką, znalazło się też miejsce na sztukę :)
Każdy centymetr wolnej przestrzeni jest na wagę złota, także na kuchennym blacie.
Można się, hmmm, kąpać siedząc. Jaka oszczędność czasu!
Łazienka w szafie - no mniejszej się nie dało. Ufam, że gdzieś są drzwi.
Podsumowując - małe mieszkanie w centrum czy większe, ale dalej? Osobiście skłaniam się ku pierwszej opcji, choć oczywiście idealnie byłoby posiadać coś większego, ale jednak gdzieś w śródmieściu. Może kiedyś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz